NEWSERIA lifestyle: Kobieca strona przedsiębiorcy

NEWSERIA lifestyle: Kobieca strona przedsiębiorcy

O tym czy siła jest kobietą opowiada Beata Drzazga – kobieta sukcesu, mentorka i inspiratorka biznesowa, założycielka największej w Polsce firmy świadczącej długoterminową opiekę pacjenta BetaMed SA, salonu mody ekskluzywnej DONO DA SCHEGGIA w Katowicach, czy Kliniki Laseroterapii Drzazga Clinic w Chorzowie. Beata Drzazga jest ceniona jako przedsiębiorca i zapraszana jako prelegentka wielu polskich czy międzynarodowych międzynarodowych konferencji ekonomicznych i medycznych. Jest też laureatką ponad 200 prestiżowych nagród i wyróżnień przyznawanych za dokonania tak biznesowe jak i filantropijne.

Powiedziałaś kiedyś, że biznes nie ma płci, a czy zgodzisz się z tym co mówią niektóre przedstawicielki płci pięknej, że „siła jest kobietą”?

Beata Drzazga: Gdy pytają mnie o zdanie w tej kwestii na panelach, na które jestem zapraszana, gdzie głównie mówi się o silnych kobietach powtarzam, że powinnyśmy być ostrożne z takim twierdzeniem.  Brzmi ono bardzo feministycznie, a ja osobiście jednak nie należę do feministek. Nie popieram żadnej skrajności, ani mówienia, że teraz jest czas kobiet, ani że dzisiejsi mężczyźni są nieudacznikami. Prawdą oczywiści jest to, że coraz więcej kobiet dziś rozwija się i zarządza firmami w Polsce, ale to jest wynikiem zmian systemu naszego państwa, z zarządzanego centralnie jako państwo komunistyczne ograniczające rolę kobiety do gospodyni domowej lub robotnicy, na państwo demokratyczne, w którym każdy ma równe prawa do tego, by pełnić taką rolę, w jakiej czuje się dobrze. Niestety nierówność płac do dziś jest problemem, ale na szczęście z wyjątkiem branży IT coraz więcej kobiet wchodzi do zespołów kiedyś zdominowanych przez mężczyzn i robi kariery równie spektakularne jak oni. Ale powtarzam, że biznes nie ma płci, bo często spotykam się z takimi uprzedzeniami, że skoro ja delikatna blondynka reprezentuję moją firmę, to pewnie jestem tylko żoną prezesa. Tłumaczę mężczyznom i kobietom, aby nie patrzyli jaka płeć stoi za prezesem, założycielem, przedsiębiorcą, a by przyjrzeli się kim jest ten człowiek, jakie ma cechy, doświadczanie i co stworzył. Powtarzam, by nie kierowali się płcią, a oceniali szerszy obraz sytuacji. Bardzo tego pilnuję, by oddać każdemu to na co zasłużył swoją pracą, zaangażowaniem, wizją, kreatywnością. Martwi mnie, że nadal jest wiele klubów biznesowych, w których członkami są sami mężczyźni. Na szczęście pomału to się zmienia i coraz więcej kobiet również jest ich członkami. Pamiętam jak kiedyś podczas wręczania nagrody w Biznes Center Club były nas tylko 4 kobiety, a reszta to sami mężczyźni w garniturach. Dlatego ja staram się dbać o tę równowagę tam, gdzie kobiety krzyczą, że są siłą, przypominam im o sile mężczyzn, i na odwrót – gdzie mężczyźni dyskryminują osiągnięcia kobiet, podkreślam zasługi płci pięknej.

Uważasz się za silną kobietę, a co oprócz siły doprowadziło cię do sukcesu? Determinacja, urok osobisty, a może łut szczęścia?

Beata Drzazga: Głównie to zasługa moich cech charakteru. Przedsiębiorcą trzeba się urodzić, nie wierzę, że można się nauczyć jego cech. Można nauczyć się zasad prowadzenia biznesu, ale z cechami przedsiębiorcy musimy się urodzić. Te cechy to silna osobowość, obowiązkowość, odwaga, otwartość na wyzwania, samodyscyplina i łatwość nawiązywania relacji z ludźmi, umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i czerpanie z tego przyjemności, a nie stresów, że ta decyzja będzie nie trafiona. Jeśli stres powstrzymuje nas przed działaniem, to znaczy, że nie jesteśmy stworzeni do tego, by być przedsiębiorcą. Bardzo mnie to obraża, gdy słyszę jak ocenia się mnie czy innych ludzi sukcesu po tym, jak wyglądamy i komentuje, że pomogła nam uroda. Absolutnie to tak nie jest, a wręcz przeciwnie. Uroda, wdzięk osobisty często są przeszkodą w osiąganiu sukcesu, bo niestety jest na świecie wiele osób zawistnych, które wynajdą różne przeszkody na drodze do celu takiego przedsiębiorcy.

Wśród jakich kobiet czujesz się najlepiej?

Beata Drzazga: Czuje się dobrze wśród kobiet silnych, pewnych siebie, a jednocześnie pokornych. Takie kobiety mają klasę i lubię to, że przebywając w ich towarzystwie inspirujemy się nawzajem, czerpiemy ze swoich doświadczeń. Źle się czuje wśród kobiet, które siłą próbują zamaskować swoje niedowartościowanie.  Nie chodzi o to, aby przechwalać się swoimi osiągnięciami, nawet panoszyć swoimi możliwościami i wywyższać. Zdecydowanie lubię przebywać wśród kobiet silnych, ale też nie narzucających się ze swoją siłą. Nie znaczy to oczywiście, że nie mam serca do kobiet słabych, wręcz jest odwrotnie. Bardzo ujmują mnie kobiety ambitne, ale na tyle słabe, że byle kto potrafi im podciąć skrzydła, zniszczyć ich wiarę w siebie. Bardzo mnie poruszają takie sytuacje i zaraz chcę pomóc takim kobietom, motywować je, by się nie dały stłamsić. Często dostaję od nich wiadomości, że tak je zainspirowałam, że założyły własne firmy lub dostały skrzydeł do działania.

Dużo mówisz o potrzebie przytulania ludzi…czy to twój naturalny instynkt, wewnętrzna potrzeba każe ci przytulać ludzi, czy wiedza z zakresu psychologii o tym, że dotyk jest leczniczy?

BD: Od zawsze mam w sobie taką wewnętrzną potrzebę kierowania do ludzi miłości, czułości, szczególnie, gdy staje przede mną osoba, która potrzebuje wsparcia, ciepła czy serdeczności. Przytulam swoich pracowników, bo tak bardzo ich lubię i jestem z nimi mocno związana. Czuję, że oni mnie również lubią, a nawet kochają ze wzajemnością, bo przecież pracują dla mnie od wielu lat. Chcę im dać wdzięczność za te lata oddania. Przecież moi pracownicy nie są moimi niewolnikami, a wielu z nich od tylu lat jest ze mną i stara się zrobić dużo więcej niż od nich oczekuję. Przytulam też pacjentów mojej w klinice. Rozczulają mnie i nie umiem oprzeć się, aby ich nie przytulić. Patrząc w ich oczy, widzę ich duszę i nie oceniam, czy są piękni brzydcy czy nijacy. Chcę mówić im prosto w oczy, jak bardzo są dla mnie ważni i że ich kocham.  Przytulam też osoby nie związane ze mną pracą, ale które nadają na tych samach falach energetycznych co ja, a wyczuwam to z łatwością.

Jako doświadczony przedsiębiorca i kobieta sukcesu musisz mieć umiejętność rozpoznawania ludzi. Po czym poznajesz, że chcesz mieć z kimś relacje lub nie? Czy wyboru pomaga Ci dokonać intuicja czy doświadczenie?

BD: Zarówno intuicja i doświadczenie życiowe. Dobrze wiem, jakimi ludźmi chcę się otaczać i łatwo potrafię to dziś wyczuć. Wybieram ludzi, od których bije ciepło, od których wyczuwam szczerość. Ludzi pozytywnych. Z łatwością wyczuwam ludzi interesownych i od takich trzymam się z daleka. Oczywiście rozumiem to, że każdy chce zarabiać pieniądze, ale nie tylko pieniądze się przecież liczą, więc jeśli ktoś jest za bardzo nachalny to unikam takich relacji. Łatwo wyczuwam ludzi nieszczerych i to tak w relacjach prywatnych jak i w zawodowych. Jestem czujna, bo wiele razy w przeszłości się sparzyłam, ale też umiem akceptować ludzi, którzy mają i wady i słabości. Wiem, że wszyscy jesteśmy pełni zalet i wad i nie to jest problemem, a złe intencje ludzi. Nie mam ochoty czuć się wykorzystana i jeśli ktoś tego próbuje, to jest to niewybaczalne, tak samo jak niewybaczalna jest nieszczerość.

Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?

BD: Na pierwszym miejscu jest pokora. Moim mottem jest „sukcesem jest odnieść sukces i pozostać sobą”. Cieszę się z tego jak ukształtowało mnie życie, że mimo tego wszystkiego co osiągnęłam jestem ciągle tą samą osobą, widzę ludzi, chcę im bezinteresownie pomagać. Mam w sobie bardzo dużo empatii i nie tylko do ludzi, ale również do zwierząt. W tym duchu też wychowałam moje dzieci, bo również rodzina jest ogromną wartością dla mnie i chciałam zawsze, aby moje dzieci wyrosły na ludzi pełnych szacunku do innych ludzi i serca dla wszystkich istot żyjących.

Dziękuję za tę szczerą kobiecą rozmowę.

Źródło: https://lifestyle.newseria.pl/biuro-prasowe/kobieca-strona-przedsiebiorcy,b610582151