Sukces w biznesie to suma wielu elementów. Doświadczenie, pasja, szczęście, wytrwałość, determinacja, ale i intuicja. Bo jeśli jesteśmy całkiem „zieloni” w biznesie, ale chcemy zacząć pracować u siebie, to pierwsze czemu musimy zawierzyć to właśnie naszej intuicji.
Zaczynać warto od tego, na czym się znamy, co nam najlepiej wychodzi, w czym się specjalizujemy. Nie dotyczy to wyłącznie naszej sfery zawodowej, ale i hobbystycznej, bo pamiętajmy, że nasze zainteresowania też mogą się stać się naszą furtką do sukcesu.
Jak rozpocząć naszą przygodę? Warto zacząć w najprostszy możliwy sposób. Rozejrzeć się dookoła: kto jest naszym sprzymierzeńcem, kto może nam pomóc. I nie chodzi tu tylko o finanse czy doświadczenie, a bardziej o wsparcie mentalne, żebyśmy się nie poddawali i realizowali nasz pomysł na samodzielność i niezależność, na bycie swoim własnym szefem.
Często obserwując, tych co chcą zacząć biznes lub są na początku tej drogi widzę, że brakuje im tego wsparcia ze strony rodziny czy przyjaciół, brakuje tych osób, które wierzą, że osiągniemy sukces. Na konferencjach i spotkaniach podchodzą do mnie ludzie i pytają, jak mi się udało. Więc odpowiadam, żeby wokół siebie zbierali pozytywne osoby, nastawione na popieranie ich pomysłów, trzymające za nich kciuki.
Trzeba także uruchomić szersze postrzeganie tego co robimy, bo przecież nie tylko budujemy dla siebie wsparcie mentalne, ale także w przyszłości możemy liczyć na stworzone w ten sposób podwaliny naszego marketingu szeptanego. Kto jak nie sprzyjające nam osoby mogą nas wesprzeć w informowaniu o prowadzonej przez nas działalności. Nie ma nic lepszego niż spontaniczne polecenie. Nim uruchomimy promocję komercyjnymi kanałami warto skorzystać z takiej właśnie pomocy.
Branża, w której działam jak najbardziej wymaga budowania i podtrzymywania pozytywnych relacji z ludźmi. I znowu nie tylko mam na myśli pacjentów, ale to jak się odnoszę do otoczenia, do pracowników, przekłada się na to, jak oni zachowują się wobec podopiecznych, kontrahentów, klientów itd. To przenosi się dalej. Nie miejmy pretensji do naszych ludzi, że nie pracują wydajnie, że nie są skuteczni, nie dość zaangażowani, może to my zarządzający nie pokazujemy im jak powinni się zachowywać, nie przekazujemy naszego pomysłu, naszego wyobrażenia, o tym: jak powinni reagować, jak odpowiadać, jak bardzo się angażować.
Wracając do tytułu – czy intuicja w biznesie jest niezbędna. Ja odpowiem, że tak. Mogę śmiało powiedzieć, że decydując się na realizację moich kolejnych przedsięwzięć daję się ponieść intuicji, instynktowi, który mi podpowiada czy warto. Na przykład, jeśli zatrudniam pracownika, to chcę go poznać wcześniej, chcę wiedzieć z kim będę pracować, jak się ze mną przywita, jak się będzie zachowywać, jak odpowiadać na pytania, jak się poruszać, jak reagować? To daje mi możliwość pierwszego spotkania i odczucia czy widzę tę osobę w moim zespole, czy chcę, żeby u mnie pracowała, czy chcę, żeby mnie reprezentowała, bo przecież każdy z moich ludzi, każdy mój pracownik jest wizytówką mojej firmy, a więc także i reprezentuje poprzez swoje zachowanie, postawę także i mnie.
Czy się mylę? Cóż błędów nie popełniają tylko ci co nic nie robią, ale oczywiście dążę do perfekcjonizmu, żeby zminimalizować porażkę. Czy podejmuję ryzyko? Oczywiście, na tym polega rozwój i budowanie kolejnych wspaniałych firm. Biznes i ryzyko to szansa na odniesienie sukcesu. Intuicja, zaangażowanie, ambicja to droga do tego sukcesu. A wytrwałość i nieszablonowość to gwarancja odniesienia sukcesu. Prowadząc firmę trzeba się mierzyć z przeszkodami i zmianami, a głównie w 75 proc. rozwiązujesz problemy, ale warte jest to tych 25 proc. satysfakcji i zadowolenia.
Źródło: Home and Market